Był późny wieczór. Dziewczyna zmęczona rozpakowywaniem ostatnich pudeł od przeprowacki położyła się,a raczej walnęła się na łóżko i zaczęła rozmyślać o tym co się dziś wydarzyło...
Brunetka właśnie wracała z pobliskiego sklepu. W reklamówce miała chleb,mleko i ciasteczka oblane czekoladą. Tym razem postanowiła wracać przez mały lasek rosnący nie daleko jej nowego domu. Wiele osób pewnie by uważało,ze to nierozsądne kręcić się w ledwo zapoznanym miejscu i to w lesie.Ten las jednak nie był zwyczajny jak wszystkie. Przypominał bardziej park, w którym ktoś posadził za dużo drzew. Stare wydeptane ścieżki były jak alejki,a świetliki oświetlały drogę gdy las zaczynał spowijać mrok.
Szesnastolatka już chciała skręcić lecz nagle ujrzała ukrytą ścieżkę. Była tuż za zaroślami które wydawały się, chcieć ją ukryć. Rima-bo tak miała na imię dziewczyna-nie wiedziała czemu,ale czuła ,że musi właśnie tamtędy pójść.Jakaś dziwna energia ,,ciągnęła,, ją na ukryty szlak. Szybko przeszła przez zarośla. Dalej zauważyła ,że ścieżka jest normalną drogą.Szła nią coraz szybciej.Ciekawość nie zna granic.Nagle przystanęła.Na środku znajdowała się stara czarna uliczna lampa.Świeciła mocnym światłem.Oświetlała wszystko dookoła.Nagle Rima poczuła,że zaczyna burczeć jej w brzuchu.Usiadła na ziemi i bez pośpiechu wyjęła z reklamówki mniejszą reklamówkę zawierającą okrągłe kruche ciasteczka oblane czekoladą. Wtem znienacka zobaczyła szarego dachowca.Popatrzyli sobie w oczy.Ona i kot...Kot i ona...Brunetce przypomniała się pewna zasada o której słyszała bardzo dawno.'Jeśli spotkasz kota a nie chcesz go spłoszyć powoli odwróć głowę,a później znów na niego spójrz łagodnym wzrokiem". Rima zrobiła to a...kot do niej podszedł. Miał szarą błyszczącą sierść i niebieskie lśniące oczy.
'Może też jest głodny?"-pomyślała.Powoli wyciągnęła rękę ku niemu,a ten podszedł jeszcze bliżej i chwycił ciastko.
-Hm...Od kiedy to koty jedzą czekoladowe ciastka,co?-zapytała Rima, lecz wiedziała,ze i tak jej nie odpowie.
I tak minął niecały kwadrans. Kot zjadł jeszcze jedno ciastko i usiadł obok niej na tyle blisko,że dziewczyna mogła go z łatwością pogłaskać.
Kot jej ufał. Ale czemu? Czy to takie normalne? Idziesz sobie na nieznaną ścieżkę a po chwili jesz czekoladowe ciastka z kotem. Nie. To nie jest normalne. Ale czy ten kot na pewno jest tylko kotem?...
♥♥♥
Emituje od niej taka dziwna energia...Może to własnie ona...U żadnego człowieka jeszcze tak bardzo nie było...W sumie...to co mi z tego...Jeśli tak ma być...Ta energia strasznie przyciąga...Dobra , przynajmniej będę mieć to z głowy...Nie mam zamiaru dłużej się powstrzymywać,a z każdym dniem jest coraz trudniej...Zrobię to szybko i po sprawie.-myślał.
Kot zaczął się do niej przymilać.Potarł głową o jej rękę,aż w końcu wbił w jej rękę cztery kły.
-Ał!-dziewczyna pisnęła i szybko wstała. Nie mogła zrozumieć czemu jej to zrobił. Na prawej ręce ukazały się cztery małe czerwone rany. Nie leciała z niej krew. Jedynie się zaczerwieniła.
Kot spojrzał w jej oczy. Widać było,ze ją to bolało.
Nie długo Ci przejdzie.-pomyślał niebieskooki.
Brunetka spojrzała jeszcze raz na kota z wzrokiem które mówiło ,,przebaczam Ci,,.Uśmiechnęła się i poszła do domu.
***
Dziewczyna wstała ostatnimi siłami i podeszła do okna,aby zobaczyć księżyc.Jej nocnego przyjaciela, stróża, który świecił dziś akurat nad jej oknem.Postanowiła odsłonić jedną roletę tak,aby mogła przyglądać się jemu leżąc w łóżku,aż zaśnie.Nawet nie zdawała sobie sprawy,że nie tylko księżyc czuwał nad nią tej nocy...