sobota, 5 stycznia 2013

Sen i ktoś...

Dziewczyna obudziła się wczesnym rankiem.Ubrała się w fioletową bluzkę i czarną bluzę z kapturem i czarne rurki z ozdobionymi kieszeniami.Odsłoniła roletę.Pogoda była marna.Ciemne chmury zakrywały niebo,a słońce próbowało przedrzeć się przez nie.Brązowowłosa szybko zeszła na dół,drewnianymi schodami,do kuchni.Wyjęła z dolnej szafki chleb i zrobiła kanapkę z dżemem jagodowym.Wszyscy jeszcze spali.Mimo złej pogody postanowiła wyjść na podwórko.Coś ciągnęło ją do tamtego miejsca. Nie wiedziała czemu ,ale czuła,że musi tam iść.Dziwne prawda?Nie zna dobrze tej okolicy,a idzie gdzie serce jej mówi.Ale...czy to właśnie nie jest przeznaczenie?Idzie...Nie dlatego,że chce.Dlatego,bo musi.Bo tak czuje.Choć sama nie wie czy robi dobrze.
'Po co ja tak w ogóle tam idę?,Czy mój sen to prawda?,To głupie....''-wszystkie te myśli krążyły w jej głowie.
Co jej się takiego śniło?Cóż...to nie był wczorajszy dzień.Wczorajszy dzień był dziwny lecz prawdziwy,a jej sen...był niezrozumiały dla niej samej...

Była noc.Jedynie latarnia oświetlała skrawek alejki.Brązowowłosa stała przy czarnej latarni.Trzymała ją w objęciach.Mocno.Z całej siły.Nie wiedziała czemu.Nagle usłyszała jak ktoś idzie.Poruszał się dość cicho i zwinnie.Jeszcze sekundę temu był daleko przed nią.Teraz stał z tyłu,tuż obok niej.Jego ciężki oddech łaskotał ją po policzku.Jednak wszystko wskazywało na to,iż się bała.Nie wiedziała kto stoi za nią, lecz była przejęta strachem.Zazwyczaj boimy się rzeczy których nie znamy... .Ktoś położył rękę na jej ramieniu.Latarnia zgasła.Chłopak odwrócił ją jednym,lecz delikatnym szarpnięciem.Dziewczyna jak na zawołanie odwróciła się na pięcie.Wszędzie byłą ciemność...Zdołała zobaczyć tylko piękne,tajemnicze,błyszczące niebieskie spojrzenie.
W końcu dotarła na miejsce.Chmury zajęły kontrolę na niebie i zaczął padać deszcz. Założyła czarny kaptur i oparła się o drzewo.
Nagle ktoś pociągnął dziewczynę do tyłu.
-...-nie zdążyła nawet pisnąć.Ktoś zasłonił jej usta.
-Puszczę Cię,a ty nie piśniesz...zgoda,Rimo?-szepnął jej do ucha
-Yhymmm...-pokiwała głową.Bała się.Ktoś ją puścił.Myślała nad tym czy się odwrócić jednak nie miała odwagi.Nie mogła się ruszyć z miejsca.Po chwili położył rękę na jej ramieniu,a ona przekręciła się na pięcie.Tak jakby była jego marionetką.Najpierw ujrzała jego oczy.Były szaro-niebieskie,lśniące.Dopiero później jej uwagę przykuła twarz chłopaka.Nagle zaczął padać deszcz.
-...Kim...ty jesteś?-zapytała.Jego oczy były takie jak w jej śnie.
-Dark.Widziałaś jakieś....zmiany?Dziwne sytuacje od wczoraj?
-Nie...chociaż śnił mi się pewien sen...Śnił mi się dzisiejszy dzień.Tak w ogóle to po co mnie o to pytasz?!-była zdumiona,że przed chwilą normalnie z nim rozmawiała,chociaż jego nie znała.
-Czyli się za bardzo pośpieszyłem....-szepnął sam do siebie.
-Tak w ogóle to skąd znasz moje imię?
-Śledziłem Cię.-powiedział normalnie.
-....-już miała zacząć krzyczeć,lecz spojrzał na nią i jakoś...jej się odechciało.Nie wiedziała czemu.Była jak marionetka.Była posłuszna.Uległa.
♥♥♥
Będę musiał teraz to przyśpieszyć...Eh...-zastanawiał się chłopak.
Wziął jej prawą rękę,gdzie widniały cztery małe ranki od kłów.Położył na nich prawa dłoń.Co robił?Oddawał jej część mocy, która ma na celu przyśpieszenia przemiany.Później jego energia zniknie,a przemiana pozostanie.
Teraz powinno być dobrze.
♥♥♥
-Co...co ty robisz?
-Nic...
-a...-zachwiała się i straciła równowagę.Złapał ją tuż przy ziemi i oparł o drzewo.
-Ał....-zaczęła ją strasznie boleć głowa.Nie mogła normalnie myśleć.Po ok.kwadransie ból minął.
-Co mi się stało?-powoli stanęła.
-Przeszłaś przemianę.Jesteś teraz w połowie kotołakiem.
-Że co?!O czym ty w ogóle...?-znów użył swojej umiejętności.
-Rozglądnij się po sobie.
Zrobiła to co mu powiedział.Nie mogła uwierzyć własnym oczom.To było jak sen.Miała długi brązowy ogon,a na jej głowie widniały dwa brązowe uszy kota.
-Jak....jak...to możliwe?To sen...prawda?Zaraz się obudzę i będę normalna.
-Nie.To nie sen.-powiedział i zmienił się w kotołaka.Miał szaro-srebrne uszy i ogon.Takiego koloru jak kot którego widziała ostatnim razem...